Kreta obfituje w piękne krajobrazy na każdym kroku. Warto wypożyczyć samochód i pojeździć po wyspie - nawet bez celu. Zapewniam, że po drodze ujrzysz mnóstwo pięknych widoków, kapliczek ukrytych w skałach, kolorowych uli na zboczach gór. Każdy kilometr drogi to niesamowite wrażenia!
Drugiego dnia pobytu na Krecie postanowiliśmy zobaczyć różowy piasek na plaży Elafonisi. To był priorytet. Po drodze odwiedziliśmy również stary klasztor oraz kaplicę w jaskini, popatrzyliśmy z góry na Wąwóz Topolia oraz powspinaliśmy się po kreteńskich piramidach. Cała trasa tutaj.
Plaża Elafonisi |
KLASZTOR CHRISOSKALITISSA
Klasztor znajduje się tylko 9 km od Elafonisi, więc dlaczego go nie odwiedzić?
Nazwa klasztoru oznacza "Matkę Bożą przekraczającą stopień". Miejsce to było związane z kultem Matki Bożej już w I w. n.e.
Do klasztoru prowadzi 90 schodków. Jeden z nich jest wyjątkowy - cały jest wykonany ze złota! Podobno. Ja go nie widziałam, ale powtarzam, co mówią tamtejsze legendy😏 Według nich jest on widoczny tylko dla osoby bez grzechu!
Z tym miejscem wiąże się jeszcze jedna legenda - przed turecką kradzieżą klasztor obroniły pszczoły, które tu mieszkały.
Przed klasztorem znajduje się parking, a bezpośrednio przed wejściem kasa. Niestety, bez biletu (o ile dobrze pamiętam, kosztował w 2018 roku 2 euro) nie zobaczy się praktycznie nic. Z biletem można przejść przez dziedziniec klasztoru, przejść się krużgankami, wejść do kaplic.
Taki widok mają mnisi z klasztoru Chrisoskalitissa |
Byłam nieco rozczarowana tym miejscem (zwłaszcza opłatą). Choć widok stąd jest niesamowity. Klasztor stoi na 35-metrowej skale nad brzegiem morza. Mnisi zdecydowanie mieli cudne miejsce do medytacji!
Ach, ten kolor wody! |
PLAŻA ELAFONISI
Plaża słynie z różowego piasku (ma w sobie mnóstwo połamanych muszelek)... Bardzo się na niego napaliliśmy - wyobrażaliśmy sobie całą różową plażę. No to się rozczarowaliśmy! Różu jest tam tyle, co kot napłakał! Porównywalnie z laguną Balos.
Julek wziął sobie tego piasku do woreczka, żeby się w szkole pochwalić... Niestety, zawiniątko zostało w hotelu, czego Julek do tej pory nie może nam wybaczyć! Oczywiście zabieranie piasku jest surowo zakazane!!!!!
Różowy piasek na Elafonisi |
Na Elafonisi w kwietniu jest cudnie - niestety trochę wieje... |
Woda jest tutaj płytka, cały czas widać dno. Do kąpieli znaleźliśmy sobie fajne miejsce, gdzie morze w kwietniu było cieplutkie - niestety, woda sięgała maksymalnie do kolan :).
Kąpiel w głębinach Elafonisi |
Warto odejść dalej od głównej plaży. Za wydmą znajduje się bardziej kameralna plaża ze skałkami. Stąd można pospacerować wzdłuż wybrzeża aż do latarni oraz wraku statku Imperatrix, który zatonął w 1907 r.
Takie skałki dają chociaż trochę cienia i chronią przed wiatrem |
Uwielbiam taką krystaliczną wodę! |
Dla wygodnych leżaczki też się znajdą. Picie i jedzenie jednak warto zabrać ze sobą!
Po parasolach widać, jak bardzo tu wieje |
WĄWÓZ TOPOLIA
W związku z tym, że jadąc czy to z Maleme, czy to z Chanii, wraca się tą samą drogą, wąwóz Topolia mija się dwukrotnie. No i cudownie, bo to piękny widok jest!
Warto zatrzymać się na małej zatoczce przed tunelem, żeby z góry zajrzeć w głąb wąwozu.
Widok na Wąwóz Topolia |
Z tego miejsca prowadzi cudna droga wzdłuż wąwozu - z jednej strony wysoka skała, a z drugiej głęboka przepaść. Kawałek trasy (z wjazdem do tunelu) widać na poniższym zdjęciu.
W kwietniu na Krecie jest pięknie - zielono, kwitnie wiele kwiatów |
Odcinek jest jednokierunkowy - zwróć więc uwagę na ruch wahadłowy.
Po drodze na Elafonisi mijaliśmy stoisko jednej Polki. Obiecaliśmy sobie, że wracając, zajrzymy do niej - niestety, wieczorem już jej nie było... Stoisko pozostało na kolejny dzień. I taka refleksja - nikt tego stoiska nie niszczy, nie dopisuje obraźliwych słów czy nie dorysowuje genitaliów... Można? Można!
Stoisko z przetworami kreteńskimi naszej rodaczki |
POTAMIDA
W bliskiej odległości od Wąwozu Topolia znajduje się niebywała atrakcja... Hm... nie jest to ani wiekowy zabytek, ani cud natury... Taka se góra piachu... Mimo swej wątpliwej wartości nam się podobała...
Piramidy w Potamidzie |
Te kreteńskie piramidy znajdują się w miejscowości Potamida. Trzeba zjechać w tej wiosce trochę w bok (zobacz mapę, którą wstawiłam na początku postu) - poszukaj w nawigacji "piramidy ziemne Komolithi". Należy zaparkować pod platanami lub na dróżce prowadzącej do piramid.
Chodzenie po piramidach na pewno spodoba się dzieciom |
Na piramidy można wchodzić - nie jest to trudne. Proszę, kieruj się do nich polną drogą przy platanach - nie szukaj innych dróg. Piotrkowi zachciało się przeskakiwać przez jakiś rów z Adą na rękach. Skończyło się kontuzją kolana i rehabilitacją w Polsce.
Piotrek, mimo kontuzji kolana, też dał radę się wdrapać |
A platany też są niezłe do wspinaczki!
Na takim "parkingu" polecam zaparkować, chcąc obejrzeć piramidy |
JASKINIA AGIA SOFIA
W drodze powrotnej z Elafonisi postanowiliśmy wstąpić do jaskini Agia Sofia, która znajduje się bezpośrednio przy trasie. Zdecydowanie warto tam podejść. Jaskinia połączona jest z prawosławną kapliczką - a tych, jak i kościołów czy klasztorów, jest mnóstwo na Krecie.
Agia Sofia znajduje się na wzgórzu. Należy zaparkować w okolicy restauracji, która jest poniżej, i dalej kierować się schodami według oznaczeń.
Niestety, nie mamy zdjęć z tego miejsca, ponieważ staraliśmy się zwiedzać jak najszybciej.
Otóż bezpośrednio przy wejściu do kapliczki siedział pan, który strzegł tego miejsca. No i tak... hm... Ogólnie Kreteńczycy są bardzo przyjaźnie nastawieni do turystów... Ten nie był... Nie wiem, czy chodziło o to, że był już wieczór i miał iść do domu (można tu wchodzić do godziny 20.00), czy po prostu akurat nas nie polubił. Fakt, że w ogóle się do nas nie odzywał i patrzył wilkiem. Pod nadzorem jego oczu obejrzeliśmy kapliczkę, po czym postanowiliśmy zobaczyć niewielką jaskinię, która mieści się na jej tyłach.
No i wtedy było jeszcze gorzej... W jaskini nie było żadnego oświetlenia! A że na dworze już też był półmrok, to w grocie było ciemno jak w... wiesz gdzie! Ada automatycznie głośno zaprotestowała wchodzeniu w głąb, Julek też... Posadziliśmy więc ich na skalnym schodku - naprzeciwko pana Kreteńczyka (dzieciaki później wspominały, że nie spuszczał ich z oka, dłubiąc zawzięcie w nosie), a sami poszliśmy zwiedzać.
Hm... zwiedzać to za dużo powiedziane. Przyświecaliśmy sobie telefonami, żeby w ogóle widzieć, gdzie iść. O podziwianiu stalagmitów szybko zapomnieliśmy - ważne, żeby przetrwać.
Grota nie jest duża (70 m średnicy). Cały czas słyszeliśmy szepty dzieciaków. Z tego względu mieliśmy też świadomość, że milczący strażnik również słyszy nasze nerwowe szepty i potknięcia o wystające wiekowe skałki, które pokrywał mech... Ups...
Choć jaskinia jest niewielka, naprawdę przysporzyła nam wrażeń (cieszę się, że Ada tam nie weszła): ciemno strasznie, co chwilę wzbijały się do lotu mieszkające tam gołębie (i nietoperze???), przez co panowała tam rzeczywiście atmosfera grozy.
Gdy wyszliśmy, pan przywitał nas znudzonym wzrokiem - jakby kompletnie nie słyszał naszej nerwówki 🙈
Dzień 1 - laguna Balos
Dzień 3 - plaża Falasarna
Dzień 4 - plaża Seitan Limania, Jaskinia Niedźwiedzia, klasztor Katholiko
Dzień 5 - Chania
Dzień 6 - zamek Frangokastello, plaża Preveli, Rethymno, jezioro Kournas
Dzień 3 - plaża Falasarna
Dzień 4 - plaża Seitan Limania, Jaskinia Niedźwiedzia, klasztor Katholiko
Dzień 5 - Chania
Dzień 6 - zamek Frangokastello, plaża Preveli, Rethymno, jezioro Kournas
Komentarze
Prześlij komentarz